Wietnamska czarna herbata Golden Tippy organiczna: parzenie, opinie

Autorką tekstu jest Ewa (herbatniczek.wordpress.com)

Moje pierwsze spotkanie z herbatą pochodzącą z Wietnamu. Czarna herbata Golden Tippy Organic parzona nad oceanem w ostatnie pogodne dni jesieni. Zapraszam!

Herbata z Wietnamu

Wietnam to państwo położone na Półwyspie Indochińskim i graniczące z Chinami, Laosem i Kambodżą. Kraj ten ma formę wydłużoną z północy na południe w wyniku czego znajdziemy w nim dwie strefy klimatyczne charakteryzujące się zmiennością monsunową. Warto zauważyć, że Wietnam zaraz po Brazylii jest drugim największym producentem kawy. Może poszczycić się także swoim udziałem w herbacianej historii i kulturze.

Herbata Vietnam Golden Tippy

Vietnam Golden Tippy to herbata czarna pochodząca z północy kraju, a konkretnie z prowincji Ha Giang, położonej na granicy z Chinami. Wyprodukowano ją w rodzinnej fabryce Cao Bo, zgodnie z wszystkimi wymogami koniecznymi do otrzymania miana Organic.

Susz pachnie słodko, delikatnie i bardzo przyjemnie. Ma w sobie coś z karmelu i słodkich jabłek. Listki są ciemne, mocno skręcone. Na ich tle przebijają się złote tipsy, czyli pączki herbaciane. Jest to przyjemna dla oka herbata.

Jak wspomniałam na wstępnie, herbatę tę zabrałam w teren, na jedno z ostatnich parzeń przy w dobrej i ciepłej pogodzie. Bardzo lubię parzyć herbaty na świeżym powietrzu, bo odkrywają swoje zupełnie inne oblicze. Inaczej smakuje herbata zaparzona zimą, a inaczej latem, inaczej napar przygotowany nad morzem a inaczej ten zaparzony w górach.

Wybór padł na parzenie na zimno. Gaiwan, herbata, ilość wody i czas – wszystko na oko. Pierwsze parzenie dało wspaniały bursztynowy kolor. W smaku słodka, karmelowa i bardzo smaczna. Bardzo lubię, gdy herbata zaskakuje mnie tak pozytywnie. Drugi napar, choć słabszy również wyszedł ciekawy i przyjemny.

Po kilku tygodniach postanowiłam wrócić do tej herbaty. Tym razem przygotowałam ją w domu, z zegarkiem, termometrem i odmierzoną ilością wody. 125 ml, woda w temperaturze 95 stopni. 3,5 g suszu. Dwa parzenia 1 i 2 minuty.

W ogrzanym gaiwanie herbata pachniała karmelem, słodko.

• Pierwsze, jednominutowe parzenie dało napar w kolorze bursztynu, jedwabisty w ustach i o smaku nieco słodkim, nieco karmelowym, nieco gorzkim. Zupełnie inny napar niż ten parzony na zimno.
• Drugie parzenie, 2 minuty, dało napar nieco ciemniejszy, w którym w smaku dało się wyczuć jabłka i inne słodkie owoce.

Gdybym miała wybrać, to zdecydowałabym się na parzenie na zimno, które zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. Tradycyjne parzenie na ciepło również jest smaczne i doskonale sprawdzi się, zwłaszcza jesienią i zimną. Pierwsze spotkanie z herbatą wietnamską wyszło bardzo ciekawie. Herbata pokazała jak bardzo jest zmienna. Zdecydowanie warto dać jej szansę, czy to w terenie, czy to w domowym zaciszu.